Spenser - 2010-07-26 17:03:36

http://alfabetmafii.onet.pl/_i/1/fot_maniek_miniq.jpg Marian K. (rocznik 1947) – jedna z „mocniejszych” postaci gangu wołomińskiego. Ojciec Jacka K. ps. KLEPAK. Nie ukończył szkoły podstawowej. Z zawodu tokarz.
Mieszkał w Wołominie. Oficjalnie był właścicielem nieistniejącego już kantoru i lombardu przy ulicy Targowej na warszawskiej Pradze-Północ. Pierwsze przestępstwa popełniał jeszcze jako nastolatek. Mając 17 lat trafił po raz pierwszy do więzienia. Przed sądem odpowiadał jeszcze parokrotnie; m.in. za napady i włamania. Jednak jego „specjalnością” stały się porwania dla okupu.

11 lipca 1994 roku w podwarszawskich Łomiankach doszło do porwania 22-letniego Dariusza K. – syna Czesława K. ps. CEBER, bliskiego współpracownika DZIADA. Za uwolnienie chłopaka porywacze żądali 200 tysięcy dolarów. Czesław K. rozmawiając z porywaczami był przekonany, że rozmawia z gangsterami z Pruszkowa. Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach. Rodzina porwanego zorganizowała nawet specjalną konferencję prasową w kantorze DZIADA w Ząbkach. Już po uwolnieniu Dariusza K. okazało się, że był on przetrzymywany na działce pod Radzyminem, której właścicielem był MANIEK. Porywacze używali także należącego do niego telefonu komórkowego. Ponadto okup został  im przekazany przez Mariana K.

Na początku sierpnia 1994 roku MANIEK zgłosił się do dziennikarzy GAZETY WYBORCZEJ i udzielił im wywiadu, w który wspomniał m.in. o tym, że nie ma nic wspólnego ze ściąganiem haraczy od restauratorów na warszawskiej Starówce i że oferuje policji „załatwienie sprawy w pół godziny”.

25 stycznia 1995 roku MANIEK został zatrzymany przez policję pod Świnoujściem. W oddalonym o kilkanaście kilometrów od miasta pensjonacie LAGUNA Marian K. i jego pięciu kompanów przetrzymywało, torturowało i groziło śmiercią Janowi G. Policjanci zatrzymali porywaczy tuż przed południem. W zajmowanym przez nich pokoju odnaleziono pistolet CZ kaliber 9 mm, a w łazience ukryty magazynek z bronią. W kwietniu stołeczna policja zatrzymała innych członków grupy MAŃKA (w tym także jego syna – Jacka). Podczas rozpoczętego procesu w sprawie porwania Jana G. większość rozpraw nie mogła się odbyć ze względu m.in. na zły stan zdrowia MAŃKA. On sam – dzięki zaświadczeniu lekarskiemu – opuścił areszt.

31 marca 1999 tuż po godzinie 13 do restauracji GAMA na warszawskiej Woli weszło trzech zamaskowanych bandytów. W lokalu siedzieli wówczas: MANIEK, Ludwik A. ps. LUTEK oraz Mariusz Ł. ps. OSKAR, Piotr S. ps. KURCZAK i Olgierd W. (ŁYSY). Mężczyźni siedzieli przy oknach, które wychodzą na ulicę Staszica. Nie byli uzbrojeni. Bandyci otworzyli ogień bez ostrzeżenia. Jak wynikało z ustaleń ekipy dochodzeniowo-śledczej, każdy z zabójców używał innej broni: pistoletu, karabinu maszynowego i myśliwskiej dubeltówki. Po wykonaniu wyroku mężczyźni wyszli z GAMY, wsiedli do srebrnego poloneza, w którym siedział kierowca i odjechali z miejsca zdarzenia. Według świadków jeden z zabójców mówił po rosyjsku. Po krwawym zabójstwie w GAMIE policjanci zatrzymali i przesłuchali kilkudziesięciu świadków. O zlecenie zabójstwa podejrzewano Karola S. ps. KAROL. Do tej pory sprawa najkrwawszego zamachu w „wojnie gangów” pozostała niewyjaśniona.

Trzy lata później: 17 sierpnia 2002 roku w tawernie OKOŃ w Mikołajkach zginął syn MAŃKA – Jacek K. ps. KLEPAK. Został zastrzelony przez wynajętego kilera.

www.137gzbialystok.pun.pl www.elpassoprzeciwdopalaczom.pun.pl www.polski-rp.pun.pl www.zajava.pun.pl www.managerleaguegold.pun.pl